środa, 23 maja 2012

[Jdrama] Kaseifu no Mita


Jako że nie powinnam mieć czasu na nic poza nauką, spaniem oraz pracą, to zrobię na przekór i dziś trochę o dramie, która porwała Japończyków. Mówię tu o produkcji z 2011 – Kaseifu no Mita
Mita Akari, pracująca jako pomoc domowa, jest kobietą o tajemniczej przeszłości, wykonującą wszystkie powierzone jej zadania z precyzyjną dokładnością. Jej pozbawiony uczuć wyraz twarzy i pełen rezerwy sposób zachowania powodował, iż rodziny, u których pracowała, szybko żądały wymiany jej na kogoś innego. Po śmierci żony Asuda Keiichi, który nie potrafił poradzić sobie z piętrzącymi się obowiązkami, postanowił zatrudnić gosposię, by ta zajmowała się domem i opiekowała się czwórką jego dzieci. Szefowa agencji ostrzega jednak Keiichiego słowami "Uważaj na to, o co prosisz Akari-chan, ponieważ jest zdolna wykonać każde polecenie służbowe, nawet jeśli będzie nim zabicie człowieka".
Kiedy zobaczyłam plakat, to pomyślałam, że drama będzie opowiadać o jakiejś zwykłej gosposi, która zajmuje się domem. Miałam wrażenie takiego około rodzinnego serialu, coś obyczajowego z lekką nutą dramatu. Podsumowując, fajne do obejrzenia, ale nie jakieś porywające. Zaintrygował mnie dopiero opis, a właściwie wzmianka o tym, że Mita będzie w stanie posunąć się do wszystkiego. Pytanie, które zrodziło mi się w głowie: czy aby na pewno? Wiedziona tą właśnie ciekawością ściągnęłam pierwszy odcinek.
Muszę szczerze powiedzieć, że dostałam zupełnie coś innego niż się spodziewałam. Przedstawiono rodzinę, która cierpi po stracie matki/żony. Zbliża się 49 dzień, gdy zmarła, więc rodzina powinna powoli wyjść z żałoby, a co za tym idzie uporządkować swoje rozsypane życie włącznie z zabałaganionym domem. Najstarsza córka Yui (w tej roli Kutsuna Shiori) najdelikatniej mówiąc nie potrafi poradzić sobie z rodzeństwem ani obowiązkami domowymi. Wtedy żywiciel rodziny (Hasegawa Hiroki) postanawia wynająć gosposię. I od tego momentu zaczynają wychodzić na jaw problemy każdego członka rodziny. Żebyście mnie źle nie zrozumieli, to nie przez gosposię Mitę (Matsushima Nanako), nie jest ona typem osoby, która z uśmiechem na ustach rozgłasza ploteczki. Wręcz przeciwnie, nie wtrąca się w ogóle w życie domowników dopóki nie jest to polecenie służbowe, wtedy jest wstanie zrobić naprawdę wszystko.
Właściwie przez pierwsze kilka odcinków towarzyszyło mi uczucie, że coś jest nie tak jak powinno, coś nie pasuje. I bardzo szybko ukazywało się, że mam zupełną rację, ponieważ śmierć matki nie jest tak przypadkowa jak wcześniej myślało rodzeństwo. Każde z nich stara się poradzić jakoś z tą sytuacją w przeróżny sposób.
Zacznę od osoby, która najbardziej przyczyniła się według mnie do całej historii, od Asudy Keiichi'ego, ojca. Nie chcę od razu przyklejać mu łaty "ten zły", ale właściwie sporo namieszał. Za co jego dzieci po prostu wyrzuciły go w pewnym momencie z domu. Asuda zachowuje się tak, jakby zwyczajnie w świecie nie był gotowy na posiadanie dzieci, a ma ich aż czwórkę. Tutaj muszę pochwalić odtwórcę tej roli, ponieważ Matsuhima spisał się naprawdę dobrze. Mimo że niekiedy miałam ochotę potrząsnąć nim i krzyknąć Ogarnij się człowieku! to myślę, że właśnie takie emocje miała budzić jego postać. Człowiek, który ma stabilną pracę (do czasu), ale ciężko mu psychicznie w sytuacji, której się znalazł. Po prostu nie dorósł do roli rodzica, więc ciągle uciekał, kiedy zabrakło mu odwagi, aby np. zmierzyć się z teściem.
Co do rodzeństwa, jak dla mnie każde z aktorów dało czadu. Zaczynając od Kutsuny Shiori odtwórczyni roli Yuri, najstarszej córki. Która w pewnym momencie mnie irytowała, strasznie się miotała. Trudno jej było się pogodzić z odejściem matki. Jako że w domu nie potrafiła znaleźć oparcia, to starała się uciec w miłość. Chociaż oddanie miłość było też jej sposobem buntu, powiedzenia: nie, nie zgadzam się.
Następni wiekowo są chłopcy: Kakeru oraz Kaito. Co mnie niesamowicie zdziwiło, Taishi Nakagawa i Ayabe Shuuto urodzili się w tym samym roku, ale Taishi gra o parę lat starszego Kakeru. Najstarszy brat jest jakby najbardziej ogarnięty. To właśnie on myśli o tym co byłoby najlepsze dla rodziny jako całości. Jednak ma także swój epizod w dramie, moment w którym wątpi i chce wszystko rzucić włącznie ze swoją pasją, koszykówką. Z kolei Kaito to typ pilnego ucznia. Bardzo realnie podchodzi do otaczającego świata, skupia się głównie na dostaniu to prywatnej szkoły. Niestety z powodu śmierci matki spotykają go nieprzyjemności ze strony osób z klasy. Problemy z rówieśnikami ma też najmłodsza z rodziny, Kii. Na początku najciężej jest jej zrozumieć śmierć matki. Nie dziwi mnie to w końcu to jeszcze dziecko, ale paradoksalnie najszybciej jest w stanie się pogodzić z faktem, że ojciec był przyczyną śmierci matki. Po części dla tego, że nie do końca to rozumie, a po części z powodu bezwarunkowej miłości. Kii jest najszczersza w uczuciach i najbardziej otwarta, to zresztą piękne cechy dzieci. Jednak i ona po swojemu stara się pojednać rodzinę, dużą rolę odgrywa w tym pudełko z kamyczkami oraz scena, kiedy próbuje skoczyć z balkonu.
Jednak chyba na najwięcej uwagi w tym momencie zasługuje tytułowa Mita. W miejscu swojej pracy pojawia się zawsze o czasie, co do sekundy, zawsze z brązową torbą i czapką, zawsze poważna. Na początku nasuwała mi na myśl robota, brak uczuć tylko obowiązki, całkowita precyzja w wykonywaniu powierzonych zadań. Dodatkowo pod ręką torba, w której miała wszystko. Matsushima wykreowała naprawdę fantastyczną postać. Wrażenie że Mita pochodzi z innej planety towarzyszyło mi przez długi czas. O życiu prywatnym Mity nie dowiadujemy się nic, dopóki rodzina nie godzi się ze śmiercią matki. Wtedy młodsza część obsady, po wielu problemach z dostaniem jakiejkolwiek informacji, zadaje jej proste pytanie: Co się stało z twoją rodziną? Na co gosposia odpowiada ze swoim kamiennym wyrazem twarzy - Zabiłam ich.
Jeśli chodzi o tą dramę, to muszę wspomnieć jeszcze o muzyce, która wspaniale wżerała mi się w mózg powodując, wspomniane wcześniej, wrażenie tajemniczości i poczucia, że coś jest nie tak. Przeważnie była to jedna melodyjka powtarzana w miejscach, gdzie widza miał ogarnąć niepokój. Dobrym wyborem była także piosenka Kazuyoshi'ego Saito - Yasashiku Naritai. Świetna gitara i dobry tekst, który po części oddaje to jacy naprawdę chcieliby być członkowie rodziny. Wraz z muzyką mamy także jej brak. Cisza, którą rewelacyjnie wykorzystano do budowania nastroju. Co do scenografii, podobała mi się. Odpowiednia kolorystyka, gra światła i cieni.
Komu polecam? Nie jest to schematyczna drama japońska, mimo że są tam piękne elementy umoralniające, które tak kochają Japończycy. Myślę, że miłośnicy dramatów będą w niebo wzięci. Jednak wszystkich zachęcam do włączenia sobie pierwszego odcinka, żeby poczuć na sobie klimat, który ma ta drama. Jeśli ktoś uwielbia liczby, to na zakończenie dodam, że ostatni odcinek miał oglądalność 40%, a sama drama zdobyła około 6 nagród, m. in. w kategorii najlepsza drama, najlepsza piosenka przewodnia, najlepsza aktorka dla Matsuhimy Nanako za rolę Mity.


Napisy robi lizards@DEEP.

Nie wiem czy recenzja mi z tego wyszła, ale od obejrzenia finału po głowie tłucze mi się trylion myśli związanych z tą dramą, więc musiałam się wypisać. Chociaż tak naprawdę chciałam pierwszą recenzję napisać do innego tytułu, ale jak widać jest Kaseifu no Mita. W następnym wpisie pewnie dam upust mojej naturze ścisłowca, jednak to za parę dni. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz